Jestem ostatnio na mieście. Wchodzę do starej, małej amerykańskiej knajpki. Siadam przy wzorowanym na lata 60-te stoliku i zamawiam specjał szefa kuchni. Nie czekam długo. Na stole pojawia się pieczeń z garnka otoczona dodatkami wymieszanymi tak, że tylko szef kuchni wie co tak naprawdę tam jest. Gdzieś mniej więcej w połowie wyśmienitego dania zastanawiam się czy to nie jest jednak Gumbo… Próbuje, smakuje, testuje. Nie mogę odgadnąć sekretu tego dania co doprowadza mnie do szału. Jeszcze długo pozostanie mi posmak sprytnego oszustwa szefa Spielberga.
Zapraszam na Złap mnie jeśli potrafisz.